Ratuj konie!

Konie, foki, inne zwierzęta

środa, 20 października 2010

No to postanowiłam pocisnąć kolejnego posta! A co?! Ja tylko czekam na jeden piękny dzień kiedy dostanę jakiś KOMENTARZ!

Rozdział 10

Aro był wściekły i smutny atmosferasię popsuła i wszyscy oczekiwali wyjaśnień

- Moi drodzy oto Inkwizycja – zaczął powoli Aro

- Że, że co – Felix był w szoku a inni tylko patrzyli na gości

- Widzicie dawno dawno temu yh to nie jest bajka! Wiecie były wampiry i czarodziejki i wiedźmy – Inni to znaczy, że w pewnym sensie są ludźmi. Wyglądają jak ludzie i... - Aro przerwał – co się stało z moją gościnnością? Siadajcie! - wskazał Inkwizycji piękne krzesła. - Tak więc ah no tak kiedyś byli oni ludźmi ale część ludzi ma predyspozycje magiczne. Wykryte u człowieka w odpowiednim momencie – stają się Innymi – mogą przywołać swój cień i wejść w Zmrok czyli równoległy świat gdzie wszystko dzieje się szybciej (yh Innego w Zmroku nie widać w naszym świecie) – Aro kaszlnął Witezsław skinął głową na znak aby kontynuował – Inni mogą korzystać także ze swoich mocy czyli posługiwać się prostą magią – nikt nie zauważył że od początku monologu Aro Nadia patrzy na niego i słucha – w zależności jaki mają poziom obejmują stanowiska w patrolu Dziennym (Ciemni) lub Nocnym (Jaśni). Patrole stworzono po to aby jedna strona pilnowała drugiej i aby nie ingerowali w życie ludzi. Inni moga także nie pracować w patrolu tylko zostać po prostu Innymi ale muszą wybrać jedną ze stron Ciemność lub Światło. No a teraz Witezsław oh, nie Maksim tak? Tak inkwizytor Maksim przybliży wam sprawę jak to się stało że my nie jesteśmy Innymi.

- Tak więc jak to Aro pięknie ujął zacznę od początku – Inkwizytor długo rozprawiał na temat jak to się stało. Głównie mówił o tym że wampiry nie posiadające zdolności magicznych czyli wchodzenia do Zmroku oddzieliły się od Innych i żyły z nimi w symbiozie. - Jednakże jest to pierwszy przypadek kiedy potencjalna Inna o tak wielkich zdolnościach - że chyba przypadkiem jej nie zauważyliśmy – stała się jedną z Was

- Więc Nadio masz jakiś czas aby się zdecydować czy chcesz zostać patrolową czy też nie. - inni dopiero teraz zauważyli że dziewczyna jest przytomna – Ale tak czy inaczej musisz mieć nadaną pieczęć – tym samym Wietsław podszedł do niej i lekkim gestem wysłał promień w jej kierunku – teraz możesz legalnie polować w Volterze.

- Żegnaj Aro musimy już iść ale wrócimy tu niebawem. - Inkwizycja weszła w magiczy portal i zniknęła.

Aro lekko się uśmiechnął.

- Więc już wiecie przepraszam że dopiero teraz wam powiedziałem

- O matko! Ale mamy przez nią kłopotów – Kajusz jęknął.

- Pozwólcie że udam się do swojego pokoju. - Nadia po raz pierwszy się odezwała.


***


Nadia siedziała w salonie na „owczym”dywaniku i rozmyślała. Tak dobrze było jej przy kominku właśniena tym dywaniku pomimo to iż wokół stały dwie wygodne kanapy.Ubrana była w obcisłe dżinsy, białe skarpety i wytartą, starą iza dużą bluzę. Włosy były naturalnie pofalowanea jej czarne jakdwa węgielki oczy wyrażały opór. Nagle usłyszała że ktoś wchodzi. Odwróciła się i ujrzała Kajusza. Wpadł do salonu z głupawą miną i zasiadł na kanapie.

- Och oto nasza dziwaczka!

- Przestań proszę, to mnie denerwuje – Nadia nie była zła tylko rozdrażniona.

- Nic nie poradzę że taka z ciebie mieszanka wyszła

- Nie tego nie wytrzymam, już czułam się tu jak w domu... ale wszędzie mnie muszą obrażać, źle traktować i nie szanować – Kajusz tylko arogancko zaśmiał jej się w twarz. Nadia powstrzymała się od uronienia łzy.

- Tak płacz teraz dziewczynko


O matko! Jak ja dawno nie pisałam! Wybaczcie ale gimnazjum mnie miażdży. Dobra jedziemy z tym koksem bo mam już nowe rozdziały a siedzimy w starych.

Rozdział 9

Aro aż westchnął gdy ujrzał swój ukochany zamek. Rozmowa jakoś się nie kleiła ale Jane podjęła kolejną próbę.

- Aro, mamy nową wampirzycę. Baliśbmy się powiedzieć ale tobie chyba możemy zaufać?

- Ależ tak oczywiście! A któż ją przemienił? - zapytał rozentuzjazmowany :) - wreszcie coś się będzie działo! - to było dziwne trzytysięczno – letni wampir cieszył się jak dziecko które włąśnie dostało cukierka

- Yh, Demetri oczywiście – sapnął Felix uginając się pod ciężarem bagaży Aro – w, Rosji kiedy Cię szukał. Ma na imię yyy chyba Nadia.

- No niesamowite ale to już wiemy! - Jane i Felix zgłupieli

- Ty... ty wiesz ale skąd?? - bidny chłop został zbity z tropu kiedy nie znalazł logicznego wyjaśnienia słów Aro

- Ykym... to znaaczy wiecie yyy... - jąkał się jakby zdał sobie sprawę że wtrącił o trzy grosze za dużo – kolega Witezsława nas po...

W tym momencie Aro zdrętwiał i stanął jak słup podobnie jak Felix i Jane. Zobaczyli coś co było baardzo dziwne a może się tego po prostu nie spodziewali... ?


***


W sali tronowej stał Kajusz i trzymał ponad sobą Nadię. Naprzeciw niego stał Demetri i wrogo warczał. Nadia była jakby uśpiona lub sparaliżowana. Na jej szyi spoczywała dłoń Kajusza. Blondyn powoli się uśmiechnął.

- Chcesz... uuu poprawka – spojrzał na przybyłych. Felix już miał skoczyć w kierunku Kajusza kiedy ten krzyknął – ani mi się waż! Jeden krok a dziewczyna zginie

- Kajuszu proszę uspokój się może uda nam się rozwiązać ten problem wspólnie – Aro chciał wybrnąć z tej sytuacji dyplomatycznie. Jane nawet nie była w stanie się odezwać.

- Nie Aro to ja tutaj rządzę i wy wszyscy macie mnie słuchać!

W tym momencie do Kajusza doskoczył Demetri bo już nie wytrzymał. Ręka Kajusza już zaczęła zgniatać szyję Nadii kiedy obok nich utworzyła się wielka czarna kula. Wyglądałą jak jakiś portal. Wszyscy osłupieli jeszcze bardziej niż przed chwilą Felix Jane i Aro. Kajusz upuścił ze zdziwienia Nadię do której szybko podbiegł Demetri a Felix usunął się z drogi portalu. Tylko Aro miał minę jakby się tego spodziewał. Jego mądre oczy wyrażały teraz smutek.

- A więc to jednak prawda... - szepnął – uważajcie i nie ruszajcie się z miejsc

W tej chwili z portalu zaczęły wyłąniać się jakieś postaci. W pierwszej kolejności ukazał im sięmężczyzna w długim szarym płaszczu a za nim jeszcze dwóch w tych samych strojach. To było dziwne wszyscy poza Aro nie mogli wyczuć kim oni są. Nie byli wampirami - na pewno ale także nie ludźmi. Nie pasowali także do zapachu hybryd ani innych postaci. Następnie ich oczom ukazał się Witezsław i kilka innych wampirów także o niezidentyfikowanym zapachu. Portal "wypluł" z siebie jeszcze wysoką i szczupłą kobietę oraz czterech gburowatych mężczyzn.

- W dniu dzisiejszym europejski Trybunał Inkwizycji przeprowadza inspekcję odnośnie Innej, wampirzycy Nadii Smirnowej Trietiakow

- Spokojnie mówią prawdę – Aro był smutny i wściekły – Musieliście nam to zrobić? Przecież mówiłem wam prosiłem czy to dla was zbyt dużo??

- Aro nie stawiaj oporu i tak już złamaliście zasady – przykrym głosem powiedział pierwszy inkwizytor z twarzą smutnego intelektualisty

- Ale on przecież nic nie wiedział - Demetri zdębiał - dajcie spokój!

- W twoim interesie leżało wytłumaczenie im wszystkiego! - Inkwizytor był okropnie wściekły - i przez Ciebie teraz tutaj jesteśmy!

Przez cały ten czas Kajusz, Demetri (klęczący przy nieprztomnej Nadii), Felix i Jane nie odezwali się ani słowem – byli zbyt zdziwieni.


wtorek, 31 sierpnia 2010

Taak... Wakacje się kończą i ogółem jest do dupy. Ale daję wam oto słaby moim zdaniem rozdział numer osiem. Liczę na JAKIEKOLWIEK komentarze.

Rozdział 8
Był zimny ranek. Nad Volterrą słońce dopiero co wschodziło. Na horyzoncie mgle już ustępował blask "naszej" gwiazdy. Felix już wsiadał do swojego auta z przyciemnionymi szybami kiedy dogoniła go Jane.

- Felix wiem co knujecie – chłopak nagle spoważniał.

- Ale uważam że to dobry pomysł.

- Uff już myślałem że chcesz mnie zabić – 15-letnia dziewczynka uśmiechnęła się pod nosem

- Yh i kto to ta nowa? Gdyby nie to że Kajusz nie odwiedza tego skrzydła byłoby już po was.

- Aż tak czuć? Demetri w Rosji ją przemienił twierdzi że ma talent ale mnie tu coś śmierdzi podstępem.

- Ah cały Demetri – Jane zrobiła się milsza – a co do szukania Aro – mogę jechać?

- Yyy no nie wiem

- Prooooszę – drągal miał ewidentną słabość do niej. - Wiesz Aro traktuje mnie jak córkę – ma do mnie słabość.

- Nooo dobra ale będziesz grzeczna hihi.

- Jak się będziesz śmiać to wiesz...

- Okej, okej

Po 2 godzinach mordęgi dotarli do Rosji

- Yh jak daleko jeszcze na Syberię?

- Jane słonko nie narzekaj! Chciałaś jechać!

- Wiem, wiem.

- No dobra już niedaleko.

Właśnie przejechali obok lasu. Nagle poczuli okropny sfąd

- O ja nie mogę ale im się wilkołaków namnożyło

- One są tu pod ochroną! Bulwersujące... to chyba tutaj. - Stanęli przed wielką willą przyjaciela Aro – mają tutaj gust!

- Felix nie gadaj tylko chodź!

- No już, już

Weszli do wielkiej komnaty. Wszystkie ściany były w ciemno fioletowym kolorze i wisiały na nich różnorakie gobeliny. Na ziemi leżał wielki dywan z wełny. Przed nimi były wielkie schody rozdzielające się na dwie części. Z sufitu zwisały brylantowe żyrandole. Po średniowiecznych schodach zszedł jakiś wampir i... Aro. Na jego twarzy malował się grymas – nie był zadowolony z tej wizyty.

- Ooo kogo my tu mamy moja śliczna – wampir podszedł do Jane.

- Zostaw ich to moi poddani – Aro burknął co nie było do niego podobne

- No niezła landryneczka

- Puszczaj oblechu! - Jane to się nie spodobało!

- Lepiej puść bo Cię zabije! - Aro mówił prawdę – wampir puścił Jane. – A więc...w jakim celu przybywacie? Oh (!) gdzie moje maniery to Witezsław a to Jane i Felix

- Uh miło poznać – Felix się niecierpliwił – Aro czy możemy pogadać na osobności?

- Skoro tak bardzo chcecie...

Felix i Jane opowiedzieli mu całą historię nie pomijając ciekawych żeczy o dyktaturze Kajusza.

- Bardzo bym chciał ale ja tam nie wrócę!

- Aro proszę – Felix nalegał – potrzebujemy Cię! Postaramy się żyć trochę normalniej i nie wszczynać jatek o byle co!

- Ale wy mnie nie rozumiecie!

- Aro proszę – Jane użyła całego swojego uroku a było go niemało – wróć...

- Ugh – westhnął ciężko – Jane ja naprawdę...

- O! nawet mam pomysł zrobimy Ci grządki – blondyneczka nie przestawała się uśmiechać

- No może i mnie to przekonuje...

- I ja sam własnymi rękoma przekopię Ci te pieprzone grządki! - Felix nie wytrzymał.

- Chyba nie dajecie mi wyboru. Tak bardzo kusi mnie perspektywa zobaczenia Felixa obcującego z naturą...

- To nie są żarty!

- Witezsławie chyba muszę opuścić twą przepiękną willę oni mnie potrzebują!

- No wreszcie! - obydwoje krzyknęli

- Tak też podejrzewałem mój drogi.. a więc adios czy jak to tam się u was mówi...

Jane rzuciła jeszcze na odchodne mrożące spojrzenie Witezsławowi i odeszła wraz z Felixem i Aro. Droga powrotna przebiegła bez żadnych komplikacji. Już niedługo czekała ich niemiła niespodzianka...

wtorek, 27 lipca 2010

Bardzo polecam film pt. "Wampiry i świry" będzie on w kinach w październiku ale można obejrzeć go w internecie. Jest to genialna parodia "Zmierzchu".

Rozdział 7

Kiedy Felix i Demetri wysiedli z auta Cullenowie już stali przy drzwiach i ze zdziwieniem patrzyli na tropicieli. Emmett już uśmiechał się na myśl o jakiejś bójce.

- Witajcie! Coś się stało? - szybko i nerwowo burknął Carlisle.

- Przyszliśmy do was prosić o pomoc – odparł Demetri.

- Ooo jednak nie zatrzymaliście u siebie tej Lilien czy jak jej tam było – rzucił Felix.

- Felix jesteśmy tutaj w pokojowych sprawach. - Upomniał go chłopak.

- Skoro tak to zapraszamy do środka – zabrał głos najstarszy z Cullenów

- Dobrze

Pod czujnym spojrzeniem Emmetta goście weszli do salonu. Reszta rodziny patrzyła w osłupieniu i nie wiedziała co zrobić.

- Więc co się stało? - ciągnął pan domu.

- Widzicie – jąkał się Demetri – po waszej wizycie Aro zniknął bez śladu tron objął Kajusz i w Volterze zapanował chaos.

- I cóż ja Ci mogę pomóc? Niestety nie wiem gdzie jest Aro.

- Wiem ale może kiedy jeszcze z nami byłeś Aro mówił Ci coś o miejscu jakie chciałby zwiedzić?

- Nie, chyba nie chociaż czekaj, mówił coś o Rosji. - Demetri warknął na myśl o zdarzeniach które ostatnio miały tam miejsce – Mówił mi kiedyś że interesuje go Rosja.

- Aż tak źle wspominasz tamte chwile Demetri? – Edward posępnie się uśmiechnął.

- Nic Ci do tego obrzydliwy odmieńcu!

- Hej! Hej! Hej! Przestańcie – głos zabrała poddenerwowana Rosalie

- Dobrze bardzo dziękujemy Ci Carlisle i już idziemy – rzekł Felix i opuścili pełne wnętrze wraz z Demetrim.

Po godzinie już mknęli w kierunku Volterry aby upewnić się czy mogą się wymknąć.

- Demetri? O co chodziło Edwardowi??

- Nic takiego znowu coś obrzydliwy idiota nawymyślał niechby mu wszystkie wielbłądy pozdychały...

***

Nadia obudziła się a raczej ocknęła w wielkim i przestronnym wnętrzu. Na łożu leżała karminowa pościel i biała narzuta. Okno zdobiła wielka firana w tym samym kolorze co pościel. Przy drzwiach stała ogromna, biała szafa. Dwie ściany były pomalowane na biało a dwie pozostałe były wytapetowane w kolorze szkarłatno czerwonym. Drzwi i okna miały kolor kremowy. Obok łóżka stało małe, hebanowe biureczko i dwa krzesełka. Naprzeciw były jeszcze jedne drzwi. Nadia wstała i poczuła, że boli ją trochę noga. Kuśtykając dobrnęła do drzwi i weszła. Ujrzała bardzo ładną łazienkę i zapragnęła zażyć kąpiel.

Kiedy wychodziła z łazienki owinięta w ręcznik myślała sobie gdzie jest Demetri i czy są tu jakieś inne wampiry. O wilku mowa! Do pokoju wpadł zziajany chłopak.

- Dla..czego nie... ma stra... strażnika?? - tropiciel zorientował się że Nadia jest w samym ręczniku – ojć przepraszam...

- Hihihihihi – jak ona cudownie się śmieje – pomyślał – yh nic nie szkodzi zostań już i tak znudziło mi się siedzenie samej.

- Ykhym... w szafie masz kilka ciuchów.

- Okej... Oh jaka śliiiczna sukienka – dziewczyna skakała jak szalona. Po chwili wróciła ubrana w morską sukienkę z masą falbanek.

- Mmmm... prześlicznie wyglądasz ale przejdźmy do meritum. Felix pojechał szukać Aro a ja zostanę tu z tobą i później przedstawimy cię “władzy”.

Bardzo długo rozmawiali na wiele tematów a Demetri nie dowierzał że mógł się zakochać.

Witajcie! nie mogłam się powstrzymać więc dodam nowy rozdział taki krótki bo nie ma co więcej dodawać. Liczę na miłe komentarze :) Dedykuję rozdział ,Team_Vampire i innym czytelnikom. Między dialogami są ogromne przerwy bo szwankuje mi program.

Rozdział 6

Nadia biegła za zapachem Demetriego który jeszcze pozostal jej w nozdrzach. Czuła silne pragnienie. Jej pierwszy posiłek w nowym życiu. To nie może być byle człowiek. Przechadzała się wśród tłumów i nagle dostrzegła zataczającego się mężczyznę. To był jej ojciec! Postanowiła, że zemści się za to wszystko co przez niego wycierpiała i zabije go. Podeszła do niego i wzięła za kark. Zaciągnęła ojca do najbliższego zaułka i wbiła w niego zęby połykając krew z domieszką rosyjskiej wódki. Zawsze piłają za życia kiedy było jej tak źle – wódka dobrze na nią działała. Kiedy już dokonała zbrodni na ojcu postanowiła dalej szukać Demetriego. Biegła przez ciche cygańskie osiedla. Czuła jak jej ubrania a raczej szmaty powiewają na wietrze. Nadia pomyślała że bycie wampirem wcale nie jest takie złe. Przystanęła ponieważ świeży powiew wiatru przywołał do niej zapach chłopaka. Odwróciła się ON tam stał!

- Witaj Demetri! Co słychać?

- Nie mam potrzeby z tobą rozmawiać – powiedział walcząc ze sobą

- To po co tu przyszedłeś?

- Tylko po to aby powiedzieć Ci że zostałaś przemieniona przypadkiem i chciałem przeprosić.

- A ja przyszłam po to aby się zemścić – uśmiechnęła się – za to co ze mną zrobiłeś! Przez Ciebie straciłam syna! - wrzeszczała Nadia

- Prze... prze.. przepraszam... ja nie wiedziałem że ty jesteś w ciąży! - chyba coś go ruszyło.

- Ja też do zeszłego tygodnia! - szlochała – ja nie wiem co... ja mam teraz zrobić! Zabiję Cię – już miała się na niego rzucić kiedy powiedział:

- Nie! Nie! Załatwmy to inaczej. Zabiorę Cię do Volterry tam gdzie mieszkam – wiedział że to się może nie udać ale było mu jej szkoda. - Tylko nie mów im że przypadkowo Cię przemieniłem tylko że masz talent

- W po... porządku – wyszeptała i wtuliła się w jego ramię.

Demetri nie miał nic przeiwko. Trzy dni później przywitał go w Volterze Felix.

- Witaj Demetri niestety nie znalazłem go – powiedział smutno

- Ja także – zza boku chłopaka wychyliła się Nadia wtajemniczona przez chłopaka.

- OO! kogoż my tu mamy?

- Przemieniłem ją, ma talent.

- No nic trzeba naszemu gościowi znależć pokój.

Zaprowadzili Nadię po kryjomu na górę i wskazali jej pokój aby Kajusz o niczym się nie dowiedział. Zakłopotani brakiem Ara Felix i Demetri postanowili odwiedzić Cullenów. “Tonący brzytwy się chwyta.”

- Demetri jak myślisz oni mogą wiedzieć gdzie może być Aro?

- Nie wiem - i ruszyli zostawiając Nadię ze strażnikiem.

Przepraszam, że tak długo mnie nie było ale są wakacje i wyjechałam. No ale wróciłam :) W tym rozdziale wprowadzam nową postać której losy kontynuować będę w następnych rozdziałach.

Rozdział 5

Już od tygodnia nie było Ara w Volterze. Wszyscy chodzili podenerwowani. Wysyłano patrole aby go szukać. Tron objął Kajusz ponieważ Marek stwierdził że jemu to do szczęścia niepotrzebne. Działy się straszne rzeczy mordów dokonywano co najmniej trzy razy w tygodniu. Wszyscy mieli dość Kajusza (nawet Jane). Felix i Demetri uknuli spisek. Postanowili sami poszukać Ara. Felix pojechał do Ameryki a Demetri do Rosji.

Demetri przechadzał się po brukowanych uliczkach Moskwy i rozmyślał o tym gdzie może być Aro. Niestety przez cały dzień szukał i nic nie poczuł. Gardło paliło go jakby połknął węgiel w końcu od tygodnia nie miał nic w ustach. Nagle jego ciało sparaliżował mocny prąd powietrza.Ten zapach... taki słodki. Kiedy jego ciało wróciło do normalnego stanu rzucił się biegiem w ciemną uliczkę. Zapach stawał się coraz bardziej intensywny tak bardzo potrzebował tej krwi. W tym momencie zobaczył przed sobą chudą 15 – letnią dziewczynę siedzącą skuloną na ulicy. Pewnie uciekła z domu – pomyślał.Z kącików jej ust spływała krew. Ewidentnie ktoś ją chciał zabić. Demetri podszedł i zapytał dla grzeczności:

- Jak Ci na imię?

- Nic Ci do tego – powiedziała oszołomiona urodą chłopaka.

- Uciekłaś z domu – popatrzyła tylko na niego żałośnie.

Demetri podbiegł do dziewczyny i wbił zęby w jej szyję. Już miał zaciągnąć się krwią jak narkotykiem kiedy usłyszał:

- Ona jest moja – był to zapewne miejscowy wampir.

- Za późno kochany – Tropiciel doskoczył do Rosjanina i oderwał mu głowę – już za późno – powiedział cicho z satysfakcją.

Jednak kiedy się obrócił aby dokończyć pełnowartościowy posiłek nie ujrzał tego co chciał. Dziewczyna była w trakcie przemiany. Wrzeszczała z bólu po czterdziestu minutach bezczynnego stania i wyzywania się od idiotówDemetri postanowił coś zrobić. Stała przed nim niesamowicie piękna złotowłosa, wysoka, drobna, szyderczo uśmiechająca się wampirzyca. Teraz wyglądała na 19 lat. Demetri zaniemówił. Była chyba ładniejsza niż ta blondyna od Cullenów! On! On! Nieczuły wampir chyba się zakochał. Jednak to zostawił na później bo stwierdził że w Rosji przemiany mogą być nielegalne. Jednak złotowłosa piękność przemówiła melodyjnym głosem:

- Co się ze mną stało?

- Jesteś teraz wampirem, przemieniłem Cię – powiedział chłopak na prędce.

- W takim razie mogę się przestawić. Jestem Nadia. - Powiedziała głosem jakby wogóle nie zaskoczyła jej wiadomość którą przed chwilą usłyszała.

- Jestem Demetri i muszę uciekać – wyszeptał i zostawił Nadię samą.

Wampirzyca usiadła zmartwiona i zaczęła się zastanawiać nad bytem wampira. Nagle przypomniała sobie że jeszcze godzinę temu była człowiekiem i miała mieć syna. Stając się wampirem automatycznie zmarł jej syn, pamiątka z tego okrutnego dnia kiedy pijany ojciec wyrzucił ją z domu.Wezbrała się w niej nienawiść. Musi odnaleźć tego chłopaka.


poniedziałek, 28 czerwca 2010

Wróciłam do świata żywych :) i dodaję poprzednie rozdziały.

Rozdział 4

Aro długo nie mógł się uspokoić.Ciągle cieszył się i wykrzykiwał na całe gardło jak bardzo się cieszy że Cullenowie ich odwiedzili. Był tak rozemocjonowany że wreszcie Marek musiał zabrać głos aby go uspokoić.

W końcu Aro przeszedł do meritum sprawy.

- Carlisle kochany a teraz zdradź mi cel swej wyprawy.

- Powiem prawdę po prostu Alice zobaczyła w wizji jak zabijacie jakąś wampirzycę i postanowiła ją uratować a wiesz, że Alice jest nieugięta – odparł blond włosy mężczyzna.

- Do jasne cholery pokrojonej, czy wy upadliście na mózg do reszty – Kajusz był zły I do tego gotował się ja piec do gliny – przecież my ciągle kogoś uśmiercamy – wrzeszczał ja opętany – nie wytrzymam tego dłużej co za idioci!!!

- Kajuszu Matko Boska uspokój się – Aro był zdruzgotany – Jak tak możesz??? Bardzo dobrze że przyjechaliście pomożecie nam z wyborem – Aro kontynuował – bardzo trudno będzie mi uśmiercić to ziółko Lilian bo jest jeszcze taka młoda – Aro westchnął – ale dość poważnie narozrabiała atakując Jane w lesie i wkraczając na nasze terytorium.

- Aro!!! Nie! ona MA ZGINĄĆ to niedorzeczne!!! ona na to zasłużyła! - Kajusz chciał wszystkich żywcem pozabijać a z jego oczu ciskały pioruny.

Nagle Kajusz zamilkł bo przestraszył Alice! Drobna dziewczyna doskoczyła do dostojnego blondyna. Alice wyglądała jakby zobaczyła ducha.

- Co?! Jak ty możesz jesteś okropny!!! Nienawidzę Cię!!! Czy ty nie masz w sobie ani odrobiny dobra – to chyba nie był najlepszy pomysł.

Kajusz na początku po prostu zdziwiony chwycił dziewczynę za nadgarstek i byłby ją zabił gdyby nie Jasper pchnął chłopaka tak, że Kajusz stracił równowagę i prawie upadł na piękną, marmurową posadzkę.

- Co to ma znaczyć??!! Chyba to, że zaraz po tej idiotce zamordujemy was!! - Nie pytając o pozwolenie Ara tylko miał już rzucić się na Jaspera.

- Kajuszu! Przestań do jasnej anieli! To są moi goście!!! - jęknął Aro.

Kajusz! Przestań... Aro... ma rację! - wyhrypił swoim wypranym z wszelkich emocji głosem Marek.

Chyba większe wrażenie na nim wywarło to że Marek przemówił niż słowa wypowiedziane przez niego bo po 10 minutach się uspokoił. Burknąwszy coś pod nosem(co najprawdopodobniej było serią przekleństw adresowanych do Cullenów) usiadł na swym tronie.

- Aro... trzeba zacząć, już czas! Trzeba ją wprowadzić! - Marek znów zabrał głos.

Nagle pojawiła się Jane i Demetri niosący coś co przypominało człowieka. To była Lilian!

- Aro czy to konieczne? - wyszeptał Carlisle

Przez następne 15 minut dyskutowano z dziewczyną o tym czy ma dar i czy nie chciałaby zostać z nimi. Lily nie zgodziła się po tym co jej zrobili.

- Już ją z tąd wynieście nie pożyje zbyt długo.

- Nie! - tym razem to Jane się sprzeciwiała – To ja ją mam wykończyć!

- Jane nie rób scen – wykrzykiwał Aro tymczasem Jane popatrzyła się na Kajusza który znacząco kiwnął głową.

- No dobrze ale nie na moich oczach – powiedział Aro.

Jane zaczęła tortury Lily krzyczała i zwijała się z bólu. Już umierała gdy nagle Rosalie rzuciła sie na Jane bo wiedziała że Lily dłużej nie wytrzyma.Tymczasem Aro uspojkajał Kajusza który już zaczął bić się z Emmettem. Jane wrzasnęła BÓL! Sparaliżowana Rosalie z pełnym wdziękiem upadła na rośliny Ara, łamiąc je i niszcząc. Aro smutny i niezwykle opanowany wyszedł z sali nic nie mówiąc. Jednak to nie powstrzymało reszty przed bitwą nawet Lily pomagała i ugryzła Kajusza. Rodzina Cullenów postanowiła uciekać z Volterry jak najszybciej mogli. Alice I Jasper wzięli Lilian i wyszli. Ale stojący do tej pory w kącie spokojnie podszedł do siostry chwycił ją za ramię i powiedział:

- Co my teraz mamy zrobić?

Rozdział 3

Jane przeszła przez długi korytarz zostawiając wampirzycę z Felixem.

- Witaj Kajuszu! Czy wiesz może gdzie jest Aro??

- Nie, niestety gdzieś zniknął. A cóż takiego potrzebujesz może będę w stanie Ci pomóc.

- W lesie zaatakowała mnie jakaś wampirzyca, myślę o karze dla niej.

- Bezwzględnie jeden wyrok – popatrzył znacząco na dziewczynę. - Śmierć! - Zdecydowanie Kajusz był złym wampirem chciał aby wszyscy z byle powodu ginęli. - Aro niebawem powinien wrócić a do tego czasu proponuję aby tę kobietę wrzucić do lochów – tyran podkreślił znacząco „wrzucić”.

- Dobry pomysł – odparła nie zbyt radosna Jane.

Zeszła malutkimi schodkami w dół niosąc a raczej strącając czarnowłosą. Kobieta ledwo trzymała się na nogach. Bladą ręką opierała się o kamienne, zimne ściany. Jej szyja wyglądała jak szwajcarski ser a nogi miała zmasakrowane jakby wpadła w dziką różę. Wyglądała co najmniej jak jakiś męczennik.

Jane już widziała z daleka Elzara,strażnika więziennego. Niewiele wampirów kiedykolwiek o nim słyszało gdyż zawsze chował się w swojej „norze”.

- Witaj, wciśnij to ziółko do jakiejś ciasnej celi, należy jej się.

Elzar tylko kiwnął głową i pociągnął Lilian, jak później miało się okazać.

***

Tymczasem Demetri stojący na warcie zauważył zbliżającego się Aro.

- Witaj panie jak się czujesz?

- Niezbyt dobrze Demetri kochany. Czuję kłopoty w powietrzu.

- Ty to masz wyczucie!

- Czyli jednak coś się stało.

- Tak a właściwie coś się może stać.

- Jane prawda?

- Niestety. - Aro dotknął ręki Demetriego.

- Już wszystko wiem. W takim razie idę do niej.

Jane usłyszała pukanie do drzwi.

- Proszę – zamyśliła się. Kto to może być?

- Witaj Jane – był to Aro. Dziewczyna aż rozdziawiła usta bo nieczęsto się zdarzało że Aro ją odwiedzał.

- Co cię tu sprowadza? – zapytała choć znała odpowiedź.

- Wampirzyca. Co się dokładnie stało i gdzie ona jest?

Jane opowiedziała całą historię.

- A więc to było tak chodźmy do niej.

- Jest w celi.

Zeszli do lochów i po godzinie wiedzieli że kobieta ma na imię Lilian, że jest sama i że żywi się ludźmi. Aro zauważył także, że ma dar i aby chciała z nimi jeszcze rozmawiać przeniósł ją do pięknej komnaty. Już szedł do siebie kiedy wyczuł że mają gości. Wybiegł przed wrota i ujrzał Cullenów.

- Ochhh!!! Carlisle!!! przyjechałeś w odwiedziny!? Jak cudownie!!! O! Edwadzie! Och witam!!! Kajuszu! Marku! Patrzcie Cullenowie nas odwiedzili! - Aro nie mógł się uspokoić. Kajusz tylko coś burknął pod nosem. Cullenowie patrzyli na nich jak na chorych psychicznie. Marek zaczął uspokajać brata lecz to nic nie dawało.

czwartek, 3 czerwca 2010

Ponieważ chcę startować już z dalszymi rozdziałami dodam w tej chwili 2. Proszę o komentowanie. Miłe rzecz jasna :)

Rozdział 2

Słodkawa woń coraz bardziej się nasilała. Jane czekała aż coś się zdarzy. W tym momencie usłyszała głuchy świst i poczuła czyjeś zęby na karku. Odruchowo odsunęła się ale nikogo nie zobaczyła. Rana na jej szyi trochę piekła. Już ja się z tobą rozprawię –pomyślała. Wpatrzyła się w pusty punkt bo czuła że ktoś tam stoi. Nagle ni stąd ni zowąd krzyknęła BÓL! Pojawiła się krępa kobieca postać o jaskrawo - rudych włosach. Wampirzyca zaczęła zwijać się z bólu. Jane z ciekawości zaprzestała tortur. Kobieta ostatkiem sił wstała i uderzyła ją, aż ta się przewróciła.Kiedy Jane wstała czrnowłosa znowu zaatakowała i po raz drugi ugryzła ją w szyję. Jane nie wytrzymała BÓL! BÓL! BÓL! -krzyczała jak opętana. Widać było jak wampirzyca się męczy,była bliska śmierci kiedy Jane wreszcie przestała. Postanowiła wziąść wampirzycę do zamku, może Aro zrobi z nią coś gorszego lub poprosi o pomoc Aleca. Po chwili zastanowienia wzięła ją za kark. Wlokła wampirzycę przez 15 minut, dopóki nie zobaczyła bram okropnego zamczyska. Już widziała Felixa więc krzyknęła:

-Hej Felix mam tu jakieś ziółko!

-Ech, myślałem że niesiesz mi jakiegoś soczystego turystę – a tu wampir.

-Aż taka miła nie jestem – odparła – wdała się ze mną w bójkę. I jeszcze bezkarnie przebywała na naszym terytorium – szyderczo się uśmiechnęła.

-Będzie miała niezłe tortury, chyba że ma dar, wtedy Aro pewnie będzie ją chciał zatrzymać.

-Bardzo możliwe, że ma dar ale i tak należy jej się jakaś kara – Jane zamyśliła się. - Może 4 miesiące głodówki? - powiedziała z wyglądu 14 – letnia dziewczyna.

-Ty to masz pomysły – odparł Felix po chwili.

-Jak zawsze wspaniałe – jego oczom ukazały się dwa rządki równiusieńkich białych zębów w wykrzywionym uśmiechu.


Cursors


Tak więc zastanawiam się czy dodawać rozdziały od 1 do 13 (teraz piszę 14). Tamte dodałam na glitery.pl Tak więc dodam je żeby nie było problemu z szukania ich. Tak więc oto rozdział 1. Napisałam go dawno temu więc nie podoba mi się ale dodam go bo to podstawa. Opowiadanie równoległe z moim pisze (o Cullenach) alice1918 z bloga trochinnahistoriacullenw.blogspot.com i do niej też zapraszam!

Rozdział 1

Jane siedziała w swojej komnacie.Okropnie jej się nudziło i postanowiła zejść na dół.

- Witaj Aro!

- Ahh Jane skarbelasku! Wspaniale że jesteś! - powiedział zajęty swoimi roślinkami Aro.

- Okropnie się dzisiaj nudzę.

- Ohh no widzisz coś byśmy wymyślili ale postanowiłem zaopiekować się moimi roślinkami – powiedział szkarłatnooki wampir.

- Czy mogę chociaż iść na małe polowanie czuję że będzie dzisiaj spacerować kilku turystów. Nie przepadam za bieganiem po lesie a w mieście to już zupełnie się gubię ale przynajmniej jakaś rozrywka jest.

- Brakuje nam jakiejś przynęty na ludzi – popatrzył na swoją podopieczną (Heidi jeszcze nie ma)

- Musimy pomyśleć o jakiejś wampirzycy

- No racja a teraz zmykaj na to polowanie.

- Jane wybiegła na dziedziniec. Słońce paliło jak nigdy. Będzie dużo turystów – pomyślała. Zdecydowanie brakowało im jakiejś przynęty na ludzi.

Już miała wychodzić kiedy zobaczyła Aleca:

- Hej braciszku!

- Oo Jane gdzie się wybierasz?

- Na polowanie idziesz ze mną??

- Nie Demetri prosił mnie o pomoc.

- Okej to ja idę.

Jak powiedziała tak uczyniła. Biegłapo lesie z zawrotną prędkością gdy nagle przystanęła. Czułasłodkawą woń wampirzycy.



sobota, 29 maja 2010

Mój pierwszy blog

Uff! witam! to mój pierwszy blog więc proszę o wyrozumiałość. Będę zamieszczała tu kolejne rozdziały mojego opowiadania. Zapraszam!