Ratuj konie!

Konie, foki, inne zwierzęta

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Wróciłam do świata żywych :) i dodaję poprzednie rozdziały.

Rozdział 4

Aro długo nie mógł się uspokoić.Ciągle cieszył się i wykrzykiwał na całe gardło jak bardzo się cieszy że Cullenowie ich odwiedzili. Był tak rozemocjonowany że wreszcie Marek musiał zabrać głos aby go uspokoić.

W końcu Aro przeszedł do meritum sprawy.

- Carlisle kochany a teraz zdradź mi cel swej wyprawy.

- Powiem prawdę po prostu Alice zobaczyła w wizji jak zabijacie jakąś wampirzycę i postanowiła ją uratować a wiesz, że Alice jest nieugięta – odparł blond włosy mężczyzna.

- Do jasne cholery pokrojonej, czy wy upadliście na mózg do reszty – Kajusz był zły I do tego gotował się ja piec do gliny – przecież my ciągle kogoś uśmiercamy – wrzeszczał ja opętany – nie wytrzymam tego dłużej co za idioci!!!

- Kajuszu Matko Boska uspokój się – Aro był zdruzgotany – Jak tak możesz??? Bardzo dobrze że przyjechaliście pomożecie nam z wyborem – Aro kontynuował – bardzo trudno będzie mi uśmiercić to ziółko Lilian bo jest jeszcze taka młoda – Aro westchnął – ale dość poważnie narozrabiała atakując Jane w lesie i wkraczając na nasze terytorium.

- Aro!!! Nie! ona MA ZGINĄĆ to niedorzeczne!!! ona na to zasłużyła! - Kajusz chciał wszystkich żywcem pozabijać a z jego oczu ciskały pioruny.

Nagle Kajusz zamilkł bo przestraszył Alice! Drobna dziewczyna doskoczyła do dostojnego blondyna. Alice wyglądała jakby zobaczyła ducha.

- Co?! Jak ty możesz jesteś okropny!!! Nienawidzę Cię!!! Czy ty nie masz w sobie ani odrobiny dobra – to chyba nie był najlepszy pomysł.

Kajusz na początku po prostu zdziwiony chwycił dziewczynę za nadgarstek i byłby ją zabił gdyby nie Jasper pchnął chłopaka tak, że Kajusz stracił równowagę i prawie upadł na piękną, marmurową posadzkę.

- Co to ma znaczyć??!! Chyba to, że zaraz po tej idiotce zamordujemy was!! - Nie pytając o pozwolenie Ara tylko miał już rzucić się na Jaspera.

- Kajuszu! Przestań do jasnej anieli! To są moi goście!!! - jęknął Aro.

Kajusz! Przestań... Aro... ma rację! - wyhrypił swoim wypranym z wszelkich emocji głosem Marek.

Chyba większe wrażenie na nim wywarło to że Marek przemówił niż słowa wypowiedziane przez niego bo po 10 minutach się uspokoił. Burknąwszy coś pod nosem(co najprawdopodobniej było serią przekleństw adresowanych do Cullenów) usiadł na swym tronie.

- Aro... trzeba zacząć, już czas! Trzeba ją wprowadzić! - Marek znów zabrał głos.

Nagle pojawiła się Jane i Demetri niosący coś co przypominało człowieka. To była Lilian!

- Aro czy to konieczne? - wyszeptał Carlisle

Przez następne 15 minut dyskutowano z dziewczyną o tym czy ma dar i czy nie chciałaby zostać z nimi. Lily nie zgodziła się po tym co jej zrobili.

- Już ją z tąd wynieście nie pożyje zbyt długo.

- Nie! - tym razem to Jane się sprzeciwiała – To ja ją mam wykończyć!

- Jane nie rób scen – wykrzykiwał Aro tymczasem Jane popatrzyła się na Kajusza który znacząco kiwnął głową.

- No dobrze ale nie na moich oczach – powiedział Aro.

Jane zaczęła tortury Lily krzyczała i zwijała się z bólu. Już umierała gdy nagle Rosalie rzuciła sie na Jane bo wiedziała że Lily dłużej nie wytrzyma.Tymczasem Aro uspojkajał Kajusza który już zaczął bić się z Emmettem. Jane wrzasnęła BÓL! Sparaliżowana Rosalie z pełnym wdziękiem upadła na rośliny Ara, łamiąc je i niszcząc. Aro smutny i niezwykle opanowany wyszedł z sali nic nie mówiąc. Jednak to nie powstrzymało reszty przed bitwą nawet Lily pomagała i ugryzła Kajusza. Rodzina Cullenów postanowiła uciekać z Volterry jak najszybciej mogli. Alice I Jasper wzięli Lilian i wyszli. Ale stojący do tej pory w kącie spokojnie podszedł do siostry chwycił ją za ramię i powiedział:

- Co my teraz mamy zrobić?

Rozdział 3

Jane przeszła przez długi korytarz zostawiając wampirzycę z Felixem.

- Witaj Kajuszu! Czy wiesz może gdzie jest Aro??

- Nie, niestety gdzieś zniknął. A cóż takiego potrzebujesz może będę w stanie Ci pomóc.

- W lesie zaatakowała mnie jakaś wampirzyca, myślę o karze dla niej.

- Bezwzględnie jeden wyrok – popatrzył znacząco na dziewczynę. - Śmierć! - Zdecydowanie Kajusz był złym wampirem chciał aby wszyscy z byle powodu ginęli. - Aro niebawem powinien wrócić a do tego czasu proponuję aby tę kobietę wrzucić do lochów – tyran podkreślił znacząco „wrzucić”.

- Dobry pomysł – odparła nie zbyt radosna Jane.

Zeszła malutkimi schodkami w dół niosąc a raczej strącając czarnowłosą. Kobieta ledwo trzymała się na nogach. Bladą ręką opierała się o kamienne, zimne ściany. Jej szyja wyglądała jak szwajcarski ser a nogi miała zmasakrowane jakby wpadła w dziką różę. Wyglądała co najmniej jak jakiś męczennik.

Jane już widziała z daleka Elzara,strażnika więziennego. Niewiele wampirów kiedykolwiek o nim słyszało gdyż zawsze chował się w swojej „norze”.

- Witaj, wciśnij to ziółko do jakiejś ciasnej celi, należy jej się.

Elzar tylko kiwnął głową i pociągnął Lilian, jak później miało się okazać.

***

Tymczasem Demetri stojący na warcie zauważył zbliżającego się Aro.

- Witaj panie jak się czujesz?

- Niezbyt dobrze Demetri kochany. Czuję kłopoty w powietrzu.

- Ty to masz wyczucie!

- Czyli jednak coś się stało.

- Tak a właściwie coś się może stać.

- Jane prawda?

- Niestety. - Aro dotknął ręki Demetriego.

- Już wszystko wiem. W takim razie idę do niej.

Jane usłyszała pukanie do drzwi.

- Proszę – zamyśliła się. Kto to może być?

- Witaj Jane – był to Aro. Dziewczyna aż rozdziawiła usta bo nieczęsto się zdarzało że Aro ją odwiedzał.

- Co cię tu sprowadza? – zapytała choć znała odpowiedź.

- Wampirzyca. Co się dokładnie stało i gdzie ona jest?

Jane opowiedziała całą historię.

- A więc to było tak chodźmy do niej.

- Jest w celi.

Zeszli do lochów i po godzinie wiedzieli że kobieta ma na imię Lilian, że jest sama i że żywi się ludźmi. Aro zauważył także, że ma dar i aby chciała z nimi jeszcze rozmawiać przeniósł ją do pięknej komnaty. Już szedł do siebie kiedy wyczuł że mają gości. Wybiegł przed wrota i ujrzał Cullenów.

- Ochhh!!! Carlisle!!! przyjechałeś w odwiedziny!? Jak cudownie!!! O! Edwadzie! Och witam!!! Kajuszu! Marku! Patrzcie Cullenowie nas odwiedzili! - Aro nie mógł się uspokoić. Kajusz tylko coś burknął pod nosem. Cullenowie patrzyli na nich jak na chorych psychicznie. Marek zaczął uspokajać brata lecz to nic nie dawało.

czwartek, 3 czerwca 2010

Ponieważ chcę startować już z dalszymi rozdziałami dodam w tej chwili 2. Proszę o komentowanie. Miłe rzecz jasna :)

Rozdział 2

Słodkawa woń coraz bardziej się nasilała. Jane czekała aż coś się zdarzy. W tym momencie usłyszała głuchy świst i poczuła czyjeś zęby na karku. Odruchowo odsunęła się ale nikogo nie zobaczyła. Rana na jej szyi trochę piekła. Już ja się z tobą rozprawię –pomyślała. Wpatrzyła się w pusty punkt bo czuła że ktoś tam stoi. Nagle ni stąd ni zowąd krzyknęła BÓL! Pojawiła się krępa kobieca postać o jaskrawo - rudych włosach. Wampirzyca zaczęła zwijać się z bólu. Jane z ciekawości zaprzestała tortur. Kobieta ostatkiem sił wstała i uderzyła ją, aż ta się przewróciła.Kiedy Jane wstała czrnowłosa znowu zaatakowała i po raz drugi ugryzła ją w szyję. Jane nie wytrzymała BÓL! BÓL! BÓL! -krzyczała jak opętana. Widać było jak wampirzyca się męczy,była bliska śmierci kiedy Jane wreszcie przestała. Postanowiła wziąść wampirzycę do zamku, może Aro zrobi z nią coś gorszego lub poprosi o pomoc Aleca. Po chwili zastanowienia wzięła ją za kark. Wlokła wampirzycę przez 15 minut, dopóki nie zobaczyła bram okropnego zamczyska. Już widziała Felixa więc krzyknęła:

-Hej Felix mam tu jakieś ziółko!

-Ech, myślałem że niesiesz mi jakiegoś soczystego turystę – a tu wampir.

-Aż taka miła nie jestem – odparła – wdała się ze mną w bójkę. I jeszcze bezkarnie przebywała na naszym terytorium – szyderczo się uśmiechnęła.

-Będzie miała niezłe tortury, chyba że ma dar, wtedy Aro pewnie będzie ją chciał zatrzymać.

-Bardzo możliwe, że ma dar ale i tak należy jej się jakaś kara – Jane zamyśliła się. - Może 4 miesiące głodówki? - powiedziała z wyglądu 14 – letnia dziewczyna.

-Ty to masz pomysły – odparł Felix po chwili.

-Jak zawsze wspaniałe – jego oczom ukazały się dwa rządki równiusieńkich białych zębów w wykrzywionym uśmiechu.


Cursors


Tak więc zastanawiam się czy dodawać rozdziały od 1 do 13 (teraz piszę 14). Tamte dodałam na glitery.pl Tak więc dodam je żeby nie było problemu z szukania ich. Tak więc oto rozdział 1. Napisałam go dawno temu więc nie podoba mi się ale dodam go bo to podstawa. Opowiadanie równoległe z moim pisze (o Cullenach) alice1918 z bloga trochinnahistoriacullenw.blogspot.com i do niej też zapraszam!

Rozdział 1

Jane siedziała w swojej komnacie.Okropnie jej się nudziło i postanowiła zejść na dół.

- Witaj Aro!

- Ahh Jane skarbelasku! Wspaniale że jesteś! - powiedział zajęty swoimi roślinkami Aro.

- Okropnie się dzisiaj nudzę.

- Ohh no widzisz coś byśmy wymyślili ale postanowiłem zaopiekować się moimi roślinkami – powiedział szkarłatnooki wampir.

- Czy mogę chociaż iść na małe polowanie czuję że będzie dzisiaj spacerować kilku turystów. Nie przepadam za bieganiem po lesie a w mieście to już zupełnie się gubię ale przynajmniej jakaś rozrywka jest.

- Brakuje nam jakiejś przynęty na ludzi – popatrzył na swoją podopieczną (Heidi jeszcze nie ma)

- Musimy pomyśleć o jakiejś wampirzycy

- No racja a teraz zmykaj na to polowanie.

- Jane wybiegła na dziedziniec. Słońce paliło jak nigdy. Będzie dużo turystów – pomyślała. Zdecydowanie brakowało im jakiejś przynęty na ludzi.

Już miała wychodzić kiedy zobaczyła Aleca:

- Hej braciszku!

- Oo Jane gdzie się wybierasz?

- Na polowanie idziesz ze mną??

- Nie Demetri prosił mnie o pomoc.

- Okej to ja idę.

Jak powiedziała tak uczyniła. Biegłapo lesie z zawrotną prędkością gdy nagle przystanęła. Czułasłodkawą woń wampirzycy.